Starszy pan w kapeluszu i nienagannie skrojonym garniturze. Stukają metalowe fleki wypastowanych i wypolerowanych butów. Ten Pan jest księciem prowincjonalnego sezonu, według którego układa się kalendarz. Ma dawno już sprecyzowane plany. Skrywa marzenia czekające na swoje spełnienie. Jeszcze nie ma narzeczonej ale w jego pokoju panuje porządek
i czystość. Z zasady nie ogląda telewizji. Teraz akurat taka jest pogoda, że się człowiek w mieście dusi. Ale człowiek jest różny więc nie wszędzie dusi się tak samo. A kobieta to już w ogóle. Urlop ma przymusowy bo właśnie kino w remoncie. Zobacz moja droga: tu w kartach wyraźnie mi wychodzi król pikowy, prosto po skosie do damy kierowej... Coś mi się wydaje, że masz przed sobą życiową szansę! Ja i tak wyjadę z tej dziury, żeby nie wiem co! Przepraszam młody człowieku, ale istnieją różne upodobania. Ja także, podobnie jak panna Zuzanna, lubię filmy spokojne i o miłości. Sympatyczna, czarno-biała adaptacja opowiadania Adolfa Rudnickiego, z ciekawą grą i moim ulubionym głosem Czesława Wołłejki.
Tytuł: Książę sezonu
Scenariusz i reżyseria: Witold Orzechowski
Muzyka: Waldemar Parzyński
Gatunek: Obyczajowy
Obsada: Barbara Krafftówna, Halina Kossobudzka, Beata Tyszkiewicz, Czesław Wołłejko, Zdzisław Wardejn, Jolanta Lothe, Bogusław Rybczyński, Piotr Fronczewski, Jacek Nieżychowski, Jan Zdrojewski, Jan Himilsbach, Henryk Rostworowski
Rok premiery: 1970